Komputer w kieszeni czyli jak wybrać telefon dla siebie

W tym artykule nie będziemy się zajmować opisywaniem technologii, więc jeżeli jesteś osobą która umie się wgłębić w specyfikację techniczną danego produktu – ten tekst nie jest dla Ciebie. W tym artykule będę opisywać jak wybrać niedrogi telefon i być z niego zadowolonym.

Jakiś czas temu stanąłem przed koniecznością wyboru nowego telefonu. Zacząłem porównywać specyfikacje, produkty, modele oferty i okazało się, że albo muszę wydać 2500 PLN za nowe urządzenie, albo za 1200-1500 używany model starszej generacji. Obie opcje mi się nie uśmiechały, a gdzieś w zakamarkach umysłu zaczął kiełkować pomysł – a może chińczyk? Jakiś czas temu zjechałem znajomego, że kupił gdzieś na Gearbest czy Aliexpress telefon argumentując to tym, że wirusy i trojany ma wbudowane w system. Dalej twierdzę że nie wiemy tak naprawdę co inżynierowie zaszyli w tych produktach, ale nie wiemy co też inżynierowie z zachodu w nich wszyli, a afera Snowdena pokazuje nam, że możemy zakładać wszycie czegokolwiek. Skoro już sam sobie zbiłem argument bezpieczeństwa IT (co za różnica kto nas szpieguje, USA czy Chiny?) zacząłem przyglądać się Chińskim wynalazkom i nie mogłem wyjść ze zdumienia. Okazuje się że telefon o parametrach wykręconych w kosmos nie musi być wcale strasznie drogi, że dual SIM może być standardem, że ilość rdzeni i taktowania ……. OK. Miało nie być za bardzo technicznie. Innymi słowy – zapoznałem się z ofertą Xiaomi.

 

Po roku użytkowania produktów Xiaomi mogę już parę słów o nich powiedzieć. Otóż jeżeli spodziewasz się rewolucji i przejścia na zupełnie inny, wyższy poziom działania sprzętu to…. To się rozczarujesz. Aha, rozczarujesz się tak samo firmami Apple, Samsung, czy każdym innym rozwiązaniem dowolnego innego producenta. Dlaczego? Bo każdy z producentów proponuje to samo. Nie ma już innowacji (CAT S60 mnie ostatnio zdziwił, ale o tym może kiedy indziej), nie ma skoku technologii jak kiedyś z Symbiana i starej poczciwej Nokii E51 na Iphone 3G. Producenci dodają cyferki do produktów, ten ma więcej rdzeni, tamten więcej pamięci (no dobra, RAM jednak warto mieć więcej niż mniej), a tu aparat więcej mega pikseli. Super. Ekstra wręcz. Ale co to oznacza dla zwykłego Kowalskiego? Absolutnie nic. Telefon ma działać płynnie i nie dławić się przy używaniu. Wiadomo że jak ktoś będzie chciał robić zdjęcia telefonem to zwróci uwagę na parametry aparatu, ale w przypadku ogromnej większości ludzi nie ma to najmniejszego znaczenia. Telefon nie jest w stanie zrobić zdjęcia „żylety” w słabym świetle nie zależnie od tego czy producent twierdzi inaczej. Zdjęcia były, są i będą poruszone i nie ma znaczenia czy jest to Samsung czy najnowszy Iphone. I teraz najlepsze. Samsung czy Iphone i tak leżą koło siebie w magazynach Foxconn czy innej fabryki, mają praktycznie te same lub zbliżone parametry, to co za różnica co jest napisane na obudowie? Telefon ma działać. I nie trzeba na to wydawać nie wiadomo jakich pieniędzy.

I tu wkracza MI. Parametrami zjada flagowce, kosztuje często połowę jak nie 40% tej ceny, działa świetnie i oferuje bajery.

Bawiłem się jak do tej pory trzema telefonami Xiaomi – Mi4s, Note 2 i obecnie Redmi 3s. Po wielkiej miłości do Mi4s nastąpiła chęć wyrzucenia go przez okno, Note 2 jest za duży, obecnie Redmi 3s pasuje mi najbardziej. To tak po krótce bo nie o tym miałem pisać. Specyfikacje tych modeli są dostępne na wielu branżowych forach czy też na miuipolska.pl więc nie ma sensu zgłębiać się co każdy z tych modeli posiada, chciałbym skupić się na właśnie bajerach, które oprócz ceny zachęcają do kupna chińczyka. I umówmy się – telefon nie może być wykastrowany, musi spełniać wszystkie cechy flagowców.

 

Przede wszystkim – DualSim. OK, wiele osób nie ma dwóch telefonów, czy jest to im aby na pewno potrzebne? Internet zawsze działa, więc po co. A no po to, żeby w przypadku awarii operatora lub braku zasięgu mieć alternatywę (jak np. Areo2). Drugi port na tacce od kart SIM może zostać użyty jako dodatkowa karta pamięci (nie wszystkie telefony to oferują, to akurat mi się najbardziej podoba w Redmi). Czyli mamy wybór. Wolisz zapasowy internet? Proszę. Drugi numer? Nie ma problemu. Więcej pamięci? A w czym problem? Na dzień dobry duży plus. Co dalej? Port podczerwieni który może zastąpić praktycznie dowolny pilot do TV. Ile razy szukało się pilota, bo większość TV nie ma a obudowie włącznika? Pilot do klimatyzacji, projektora… no do wszystkiego. Aplikacja Mi Remote ma dużą bazę urządzeń i nie będzie problemem szybkie skonfigurowanie pilota do TV, wieży szczególnie jeżeli są to produkty znanych marek. Co w przypadku tych mniej znanych? Nie wiem. Xiaomi nie obiecuje działania ze wszystkim, jednak baza jest na tyle duża, że nie ma większego problemu ze sterowaniem Samsungiem, LG czy Panasonic (te modele testowałem).

Do tego system operacyjny. Niby Android, ale inaczej. Początkowo nie podobały mi się modyfikacje systemu, teraz po roku wydają mi się logiczne i celne. A zakochałem się wręcz w migracji pomiędzy telefonami. Powstało już wiele artykułów o przenoszeniu danych za pomocą różnych aplikacji, kont google i nie widzę najmniejszego sensu opisywać tego krok po kroku. Xiaomi oferuje inne rozwiązanie. Należy sparować ze sobą telefony, jeden ustawić jako źródło, drugi jako odbiorcę, źródło generuje kod QR, odbiorca go skanuje i po jakichś 15-30 minutach gdy telefony leżą koło siebie, wszystkie dane, ustawienia i aplikacje są zmigrowane. Gdy po raz pierwszy to zobaczyłem, nie mogłem w to uwierzyć. OK, niby przesiadka z Iphone 4 na SGS3 wyglądała podobnie, ale to komputer, a raczej aplikacja Samsunga wykryła kopię Itunes na komputerze i zmigrowała mi ustawienia. OK, można sobie synchronizować dropbox, konta google, czy instalować aplikacje backup & restore, ale opcja w systemie – migracja pomiędzy różnymi urządzeniami bez konieczności konfiguracji? Po prostu wygenerowanie jednym kliknięciem kodu QR, skanowanie drugim telefonem i gotowe? Noooo panowie inżynierowie, zapulsowaliście u mnie mocno!

I kończąc ten przydługi wpis, Xiaomi to nie tylko telefony. Dysponujemy również smart bransoletą (Mi band), głośnikiem bluetooth (Mi Buetooth speaker), Mi TV, słuchawkami (Mi In-Ear Headphones), power bankiem (Mi Power Bank), wagą  czy nawet ryżownicą (tak, możesz wybrać jaki ryż gotujesz, jak chcesz go ugotować i możesz tym sterować z aplikacji!). Jak Mi TV jest dla mnie zbędnym rozwiązaniem (zdecydowanie wolę Rasberry Pi i OSMC), jak Mi Bandem jestem trochę jednak rozczarowany, a w przypadku power bank wolę Aukey,  tak głośnik mi się podoba. Wszystkie te urządzenia charakteryzuje prostota. Mi band nie ma przycisków tylko zewnętrzne ładowanie. Mi speaker ma jeden przycisk (włączanie i parowanie w jednym), port ładowania i tyle (sterować głośnością można spokojnie telefonem, po co przyciski na obudowie??). Część z tych rozwiązań doczeka się własnych wpisów, ten jest pierwszym z serii nie drogiej technologii użytkowej dla zwykłego Kowalskiego.

 

Udostępnij